Menu
wszystko zaczęło się od człowieczeństwa

Poranek był fatalny, piekące gorąco w całym ciele spowodowało, że po niewielkiej aktywności poszłam spać. Wstałam o trzynastej w zupełnie innym miejscu, niż kiedy się kładłam. Syndrom tych czasów.

Pełna energii i dobrego humoru. Przerabiałam to już wielokrotnie: fatalne samopoczucie i boleść transformacyjną ciała, gdy globalne energie naświetlają nas hurtem nie pytając o gotowość. W bramie lawa jest to jeszcze nasilone.

Dusza wróciła do dziewiątych wymiarów (liczba mnoga nie jest tu przypadkowa) by kontynuować tam swój doktorat ewolucyjny. W swojej wiecznej drodze istnienia zrobi ich wiele, w zależności od kierunku ewolucyjnego, który sobie wybierze. Mam to niezwykłe szczęście być w jakiejś części świadomym uczestnikiem jej drogi.

Przerabiałam to już wielokrotnie: gdy Dusza się oddala, oddala się bufor energetyczny którym ona jest dla fizycznego ciała. To tak, jakby wyjąć żółtko z jajka – wszystko na wierzchu. Ocean energii bezpośrednio cię dotyka, a z efektami tego dotyku bywa różnie w świecie szerokiego spektrum energetycznego. Póki co, nie jest to planeta harmonii (są takie światy, gdzie jest tylko harmonia) a raczej dżungla, w której trzeba umieć sobie poradzić. Tym razem nie jest inaczej: słodko-gorzko. Kiedy jednak wiesz, gdzie twoje Centrum, umiesz się  właściwie ustawić wobec spraw, tak, by było dobrze dla ciebie. Końcówka czerwca, cały lipiec w stanie przepływu, wzruszenia, łagodnych wyżów energetycznych. Gdy Dusza cztery dni temu poszła z Ziemi, odczułam tego wyraźne konsekwencje w ciele. Żeby nie powiedzieć: jest ból transformacyjny gęstej materii, która jest spóźniona wobec energii. Wysokie dawki są dla ciała na dłuższą metę trudne do zniesienia. Co na tapecie ? Aktualnie żołądek, cała jama brzuszna, jelita. Żar transformacji. Czuję jak wędruje po organach. Czasem obejmując całe ciało od stóp, po głowę. Gorące pieczenie, jakby wszystko w środku ulegało wymianie. Jakby cała wewnętrzna wyściółka podlegała transformacji.

Czasem przypomina to stan zapalny obejmujący ciało. Chyba pójdę do lekarza zbadać materię – tak na wszelki wypadek: na ile organy sobie radzą z przemianą. Nasze ciała generalnie nie są w najlepszej kondycji. W tej chwili mogę jeść tylko rozwodniony, zmistyfikowany kleik ryżowy i pić siemię lniane. Wszystko inne ryzykuję bólem. Żołądka szczególnie.(Między innymi efekt surowego (w dużej mierze) lipca. Nie wiadomo, co ze sobą robić: gotowane zamula, surowe nie do przyjęcia na ten czas). A było tak pięknie... Cóż trzeba sobie radzić na fali.

W ciele dzieją się naprawdę różne, dziwne rzeczy. Dusza mówi, że wszystko się dobrze skończy. Zamawiam sesję u Martyny – mojego lekarza od energii w ciele. Taki dostałam też przykaz, że jak ciało będzie wariować w transformacji, to do niej. Ona też zawsze wie, kiedy u mnie coś się dzieje. Widać Dusze umówiły się na pomoc. Do trzynastej było fatalnie, w tej chwili jest całkiem nieźle. Mogę się pokręcić po domu i nadrobić trochę zaległości w porządkach, cos upiec, włożyć ogórki i pomidory do słoików. Bardzo mi się podoba przeplatanie się mistyki duchowego rozwoju i zwykłej codzienności ziemskiego życia. Ona musi być, aby była równowaga. Szczerze mówiąc: bardziej chce mi się w tej chwili codzienności, niż duchowego. Po sześciu latach mam przesyt. Jestem gdzieś między rozdziałami, zanim ruszą nowe zadania. Kto wie, czy nie trzeba będzie na nie poczekać nawet ze trzy lata. Dusza moja jest młoda, robi ekspresowy rozwój. Jej możliwości i zakres działań przejawione we mnie, poprzedza najpierw jej osobista nauka i ewolucja. Manifestacja może zatem potrwać.

Czasem się niecierpliwię. W większości jednak chętne odpoczywam po latach intensywnej drogi, która się nie skończyła, ale na pewno bardziej zharmonizowała. W grudniu Dusza ewolucyjnie zaliczyła (po naszemu) ziemską magisterkę, wtedy tempo nieco zwolniło. Już się tak nie śpieszy, widzę, że się nieco rozluźniła.

Tu i teraz

Bujamy się dziś niespiesznie po domu i podwórku, w przepływie, w nastroju filozoficznym. Po kilkudniowym smutku rozstania, energie ułożyły się i nastąpiła akceptacja, na to, że Dusza musi iść i się uczyć – choć ja wolałabym by była ze mną, a ona wolałaby być w tym arcyciekawym czasie na Ziemi, a nie gdzieś tam wysoko, gdzie mówi, że się nudzi.

Rozmawiamy dużo o wszystkim. Nowa jakość połączenia jakie Dusza aktywowała we mnie w czasie pobytu na Ziemi, plus nowa, dużo lżejsza zbiorowa matryca, pozwalają nam na głębszy i pełniejszy kontakt łączy zewnętrznych. Przechodziłam ostatnio zmiany w głowie (szyszynka) i na grasicy (gwiezdne wrota, komunikacja serca z Wszechświatami) dzięki czemu mogę się z Duszą w sposób niezakłócony kontaktować, zawsze, kiedy ona zwróci na mnie swoją uwagę, lub gdy ja mam potrzebę dotykania jej. Jest przygoda, jakby się dostało nowy, lepszy zasięg energetyczny i widzenia, obejmujący już nie tylko Ziemię, ale sięgający przez wymiary do Duszy. Będzie nam łatwiej znosić oddzielenie.

Rozmawiamy ostatnio na temat różnic pomiędzy wysokimi wymiarami energetycznymi, a niskimi (materialno-energetycznymi). Powiem Wam Kochani, że niektórych jakości można doświadczyć wyłącznie na dole, czy na obrzeżach Bokiej Kreacji w światach materii. I jakby pięknie nie było tam wysoko – zdecydowanie wolę być tu. Dla nieskończonej Duszy możliwość wcielenia się w materialną czy duchowo-materialną formę, jest atrakcją doświadczeniową.

Dusza powiedziała ostatnio: nikt tam (w dziewiątym wymiarze) na mnie nie czeka. Zakładasz energetyczną formę i jesteś. Tu mam ciebie - piękno serca, ograniczoność formy i świadomości, krainę emocji, które tworzą piękno ludzkiej istoty. Forma energetyczna dziewiątego wymiaru nie tęskni za mną. Jest jak ubranie, które się po prostu zakłada lub ściąga. Ty jesteś ŻYWA, czuciem, myślami, działaniami materialnymi. Sprawiasz, że życie ma smak. Jest ekscytacją. Mam do czego wracać.

Rozmawiałyśmy dziś o nieskończoności Duszy. Dusza zapytała: czy zdajesz sobie sprawę z tego, że możesz żyć wiele setek tysięcy doświadczeniowych lat? Oczywiście zmieniając formę i światy, gdy tożsamość jest niezmienna i będzie tak długo aktywna, jak Dusza zechce we mnie (ze mną) doświadczać. Rozmawiamy o niezwykłości tej sytuacji i o tym, że tak wielka, ważna i piękna więź narodziła się w człowieczeństwie, na Ziemi. Nasza wspólna droga zaczęła się od człowieka.

Bóg chce nas wysłać z zadaniami dalej i nie zawsze będą to lekkie światy.

Czy to nie wspaniałe i dość niezwykłe w tak nieoczywistym świecie, gdzie miłość i nienawiść dzieli jeden krok? Jeśli stworzycie z Duszą więź, jest prawdopodobieństwo, że Dusza cię nie odłoży na półkę, jako kolejne (jedno z wielu) wcielenie.

Bądź dumny z siebie człowieku, pielęgnuj swoje serce, pragnij światła i kochaj swoją Duszę ponad wszystko. W niej przychodzi do Ciebie sam Bóg.

Jesteśmy Jego Iskrami.

Jesteśmy cudem.

Ps. W końcu znam odpowiedź na pytanie, czy Duszę da się zniszczyć/ czy Dusza jest śmiertelna.

A czy Bóg jest śmiertelny? Nawet jeśli Dusza rozpuści się w Bogu, zrzucając formę i tożsamość doświadczeniową, stanie się na powrót czystą energią, cała jej ścieżka zostaje jako pamięć ewolucyjna w Boskiej Świadomości. Zmienia się postać, ale nie ma unicestwienia. Nieustanny cykl.

Motyw muzyczny do wpisu - Grzegorz Turnau Znów wędrujemy, na podstawie wiersza K. K. Baczyńskiego - pięknej Duszy Pokolenia Kolumbów, której wojna nie dała dożyć dorosłości.

 

Poczytaj także: 

Człowiek? Brzmi dumnie.

Człowiek Absolutny.

Świadomość kosmicznego obywatelstwa. 

Dotyk Boga.

Nieśmiertelna świadomość 

Generacje Dusz.