Menu
Toksyczna Ziemia.

Po sześciu miesiącach pobytu na ziemskiej drabinie energetycznej, Dusza potrzebuje regeneracji i oddechu w wyższych wymiarach. Ten świat jest dla niej ciężki. Może dotarcie do źródeł światła, spowoduje, że nie będzie się męczyć tutejszym smogiem?

Wybycie Duszy z Ziemi i związana z tym kosmiczna perspektywa (także kontrast) dają znowu okazję do rozważań ma temat świata, natury życia, naszej wzajemnej relacji, mnie samej i Siły, która jest Początkiem tego wszystkiego. Stopień wewnętrznego dystansu, możliwość patrzenia na siebie, życie z pozycji widza, bywają czasem aż nieprawdopodobne.

Ostatnio często zdarza się, że coś wyższego, przemawia i działa przez nas. To Coś jest większe niż ja i Dusza razem. Czy to wysoki wymiar nas samych, czy Siła Wyższa, której przyciągnie czuję ostatnio bardzo mocno. Może to Bóg sam? To stale wzrasta. Czasem ja jestem wzywana, czasem Ona - Wielka Moc przychodzi do mnie. Przyglądam się w skupieniu jak wpływa na mnie. Co robi w domu ciała i człowieczeństwa, którego mam okazję na ten czas doświadczać. Nie mówię nic. Słowa są zbędne, a Cisza jest wszystkim.

Kosmiczna perspektywa bycia

Dzisiejszy wpis jest czarno-biały. Kontrastowość (pozorna) w istocie rzeczy jest pełnią spektrum energetycznego w jakim żyjemy i jakim operuje Bóg w swoim Dziele Stworzenia. Kiedy Dusza jest na Ziemi, w sposób naturalny ściąga mnie do życia. Stabilnie osadza w nurcie codzienności. To sprawia, że czuję się dobrze w sobie i połączeniu z Wielką Matką. Czuję się Na Miejscu. Kiedy Dusza wybywa do kosmosów, przełącza mnie na wyższe, kosmiczne perspektywy, do nieograniczonego przepływu. Jestem wtedy gwiezdnym serferem, podróżującym po nieskończonych przestrzeniach, studiującym naturę Istnienia, siebie samą, moje miejsce w Boskim Stworzeniu. Nie spotykam tu nikogo, co mi bardzo pasuje. Nikt i nic nie zakłóca mi Misterium, gdy mam czas i przestrzeń dla siebie. Obserwuję jak Opalizujemy Między Sobą: istnienie i ja. Ten rodzaj interakcji jest Spotkaniem z Bogiem w Akcie Bycia.

Obie perspektywy są prawdą o mnie: jestem człowiekiem w ograniczonej rzeczywistości i skończonym ciele, poruszającym się w uwikłanym systemie. Jestem też nieskończoną energią. Świadomością utkaną w formę ludzkiego istnienia. Nauczyłam się swobodnie poruszać pomiędzy tymi aspektami siebie. To tylko granice biegunów. Między nimi jest szerokie spektrum pośrednie, zwane życiem. Tworzy ono nieskończone krainy do odkrywania. Nie jest dla mnie problemem widzenie piękna i niedoskonałości ziemskiego życia. W istocie rzeczy wartość biegunową nadaję mu sama, umieszczając zdarzenia na wewnętrznej skali odczuwania. To świetna zabawa, o ile odnalazłeś Królestwo Jedności w sobie.

Kiedyś mnie rzucało: albo głęboko w podświadomość, albo do światła i lekkości. Dziś stoję pośrodku, pomiędzy tymi wartościami w sobie. Umiem poza oceną patrzeć na fakty. Czysty stan faktyczny. Mogę sprawom nadawać biegunowość, ale ma to w sumie funkcję wyłącznie porządkującą, co lubi mój umysł i emocjonalność. W istocie rzeczy rzeczywistość jest żywą plazmą nieustanie przelewającą się i przeplatającą w procesie przepływu istnienienia. W ostatnich dniach dwoistość wyraźnie rysuje się w mojej rzeczywistości, jako integralna część życia.

Od kuchni

Kilka dni temu Dusza oświadczyła, że musi wracać dokończyć naukę w wysokich wymiarach. Dostała wolne, ze względu na intensywne i bardzo ważne procesy zachodzące w ostatnich miesiącach na Ziemi. Wróciła, by podjąć i dokończyć ewolucyjną wspinaczkę na ziemskiej drabinie oraz by przeprowadzić mnie/nas przez cztery duże energetyczne zdarzenia dziejące się w przeciągu ostatniego pół roku. Kosmosy upłynęły od wrześniowego powrótu Duszy w zeszłym roku. Wydaje się, że to było dawno temu.

Dziś wraca kontynuować swoje studia. Wraca także dlatego, bo potrzebuje odpoczynku od Ziemi. Smog energetyczny, jaki tu panuje, mocno ją nadwyręża. Dusza ma inny kontekst, mnie osobiście smog nie przeszkadza. Jestem przyzwyczajona, funkcjonuję tu od urodzenia. W sumie innej rzeczywistości poza ziemską materią nie znam. Dusza wyprzedza czas. Planetarny i zbiorowy moment ewolucyjny, jest jeszcze w procesie, zanim będzie można tu swobodnie oddychać. Kolejna wizyta na Ziemi będzie w kwietniu. Wygląda to, że czeka nas czas kursowania Duszy pomiędzy rzeczywistościami. Może sprawy się zmienią, gdy dojdziemy do źródeł światła na drabinie ewolucyjnej (wibracyjność 200 tys. w skali Bovisa). Na tym etapie jesteśmy w 190 tys., w wakacje będziemy przenosić się na szczebel 200. Jest konieczne, abyśmy z Duszą przeszły wszystkie etapy rozwoju, ponieważ na każdym piętrze energetycznym jest coś do zrobienia, uporządkowania i pobrania. Fundament powinien być solidny, by można było zbudować stabilny dom.

Kiedy Dusza jest zmęczona

Toksyczności Ziemi doświadczamy z Duszą nie pierwszy raz. Za każdym razem też, po powrocie Duszy z wysokich wymiarów, przechodzi ona coś w rodzaju aklimatyzacji, zagęszczenia i dostosowania, by można było tu funkcjonować.

Odczuwam spadek formy energetycznej, przymulenie, smutek, zwiększoną refleksyjność w kierunku trudu doświadczenia, zwiększoną wrażliwość na cierpienie, które się tu dzieje. Większą bolesność ciała, płaczliwość. Odbija się to w snach. Nie mam siły na codzienne czynności, nie mogę tworzyć,  mam obniżony nastrój lub czuję ciężkość. Skłonna jestem wtedy oceniać Ziemię i ludzi jako trudnych. Izoluję się od rzeczywistości.

Nauczyłam się radzić sobie z tym, harmonizować stany do neutralności. Ale nie ucieknę od jedności z Duszą. Jej odczuwanie jest moim odczuwaniem. Jesteśmy zespołem. Wspólna droga oznacza nie tylko wysokie loty i niesamowite doznania, ale także przyjmowanie na siebie trudności, których ona doświadcza. Tu na Ziemi niczego nie można być pewnym, bo to świat kontrastów i niespełnionych potencjałów. Na sesje przychodzą nie tylko Dusze w drodze doświadczenia, czy integracji, ale także wysoko zaawansowane, które także mają tu różnego rodzaju kłopoty czy zawirowania w drodze. Być wysoko na drabinie tu, nie oznacza wiecznego bujania w dobrostanie. To nie ten świat. Tu dobrostan trzeba wypracować w sobie i tego się trzymać w życiu. Nie wiem jak komu to pasuje, ale podróżowanie w drodze i w sobie od plusa do minusa, powoduje, że droga jest ekscytująca. Kiedy z nurkowania wraca się do równowagi, człowiek jeszcze bardziej docenia to, co ma.

Ziemia to świat, który umożliwa doświadczenie szerokiego spektrum: od głuchej ciemności dolin energetycznych, po coraz wyższe, dostępne nam tu Boskie Światło. W drodze pomaga świadomość, że wszystko to jest Obliczem Najwyższej Energii, ponieważ nic co istnieje, nie mieści się poza Nią. Jest mistycznym kontrast jakości światła i balastu, które razem stanowią Unię Pełni Istnienia.

Światło i cień w nas, są faktem. Ziemia to nie raj, ale także świat niezwykły, umożliwiający feerię doznań. Im mocniej wzrastasz do góry, tym bardziej powinieneś być osadzony w życiu, takim, jakie jest Ci dane na ten moment. W odwróconej rzeczywistości trzeba żyć najpełniej, jak się da.

Jednocześnie dzieje się w nas (z Duszą) trud istnienia i przepiękny mistyczny proces źródłowego przyciągania, który opiszę w innym wpisie.

Warto by też opisać pole energetyczne wysokiej transformacji znajdujące się na obrzeżach Ziemi (pomiędzy granicą atmosfery i kosmosu). To bardzo ciekawe miejsce, które mam ostatnio okazję odwiedzać, nie tylko z poziomu mojej Duszy, ale także na spotkaniach sesyjnych z innymi Duszami.

 

Po dwóch dniach pobytu poza Ziemią, Dusza wyraźnie w lepszym stanie. Bardziej zrównoważona, skora do wysokich stanów odczuwania, komunikatywna.

Pozdrowienia.

 

 

 

O ziemskim smogu piszę też tutaj.

W krainie Duszy: zatrucie Duszy ziemskim smogiem, czyli co my tutaj robimy?